wtorek, 1 marca 2011

Łeba - doskonała szkółka wędkarstwa morskiego


Wędkuję już od 30-tu lat .To moja pasja ,sposób na relaks, wyciszenie i kontakt z naturą. Przygodę z wędkarstwem morskim zacząłem w 2005 roku właśnie w Łebie i pokochałem to. Od tamtej pory odwiedzam nasz Bałtyk kilka razy do roku.
Odwiedzałem już Władysławowo ,Hel i Gdynię, ale do Łeby wracam najchętniej . Uważam że to tu każdy początkujący ‘wilk morski „ musi zacząć przygodę z dorszem . Sprzyjają temu : płytkie łowiska 20-40 metrów ; małe prawdopodobieństwo zaczepów a co za tym idzie brak strat sprzętowych ; duża ilość wypływających kutrów wędkarskich ; doskonałe zaplecze noclegowe i restauracyjne ;smaczne jedzenia w barach i smażalniach ; sympatyczne podejście  mieszkańców do nas wędkarzy z innych regionów Polski ( doskonale rozumieją , że to dzięki nam funkcjonują i utrzymują swoje rodziny ) oraz urok tego miejsca i piękne plaże .
Tylko na łowiskach Łeby można się nauczyć jak delikatnie i finezyjnie prowadzić zestaw , ciągnąć po dnie i delikatnie opłukiwać go bez ryzyka, urwania wszystkiego , a co za tym idzie straty 20-30 zł ( tyle średnio kosztuje zestaw ) . We Władysławowie , luz w zatoce zdarza się to często ( mój rekord – 6 urwanych zestawów na wrakach – pierwszy rejs we Władysławowie ) . Hol dorsza też nie jest tu tak meczący jak w innych głębokich łowiskach . Za Łebą przemawia też duża ilość dorsza . Fakt że nie ma tu zbyt wielu „ okazów życia ’’ , ale 40 – 60 cm to norma .
Jeżeli tylko traficie dobry kuter i szypra fachowca ( z tym jest w Łebie trochę gorzej ) to na pewno pouczycie się sztuki łowienia dorsza . Potem będzie wam łatwiej na innych łowiskach . Kutry w Łebie pływają cały rok , ale najfajniej łowi się wiosną i jesienią ( mniejszy tłok) .
Do Łeby mam z mazur dużo dalej niż do Gdańska , Władysławowa  lub na Hel . Mimo to , gdy zmęczy mnie machanie 200 – 300 gramowymi pilkerami na 60-90 metrach , wtedy jadę do Łeby na  jeden z trzech wypróbowanych kutrów i bawię się 100 g pilkerem , wyciągam pół metrowego dorszyka , daję mu buzi , proszę żeby przyprowadził większego kolegę i go wypuszczam . Po zakończonym rejsie zachodzę do którejś z uroczych smażalni , zamawiam dużą flądrę z frytkami oraz kapustą i delektuję się smakiem ryby . Później ruszam w kilku godziną podróż do domu z nadzieją że niedługo tutaj wrócę.
Myślę , że początkujący adepci wędkarstwa morskiego powinni przyjechać do Łeby . Jestem pewien , że łykną bakcyla dorszowania , opanują sztukę sprowokowania dorsza do brania odwiedzą inne polskie porty może nawet Norwegię lub Bornholm . Następnie wrócą do Łeby i będą wspominać swojego pierwszego w życiu dorsza .

Grzegorz J  - miłośnik Łeby i Bałtyku 


niedziela, 27 lutego 2011

Moje ulubione łowiska- jezioro Łaźno.

Jednym z moich ulubionych miejsc do wędkowania jest jezioro Łaźno, przez miejscowych nazywane Haszno. Oto trochę informacji o tym jeziorze znalezionych w wikipedii:
Łaźno – (Haszno), jezioro w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie oleckim, w gminie Świętajno, na Pojezierzu Ełckim, w dorzeczu rzeki Ełk, na wys. 133 m n.p.m., na zachód od Olecka. Jezioro polodowcowe. Powierzchnia jeziora wynosi 5,64 km², długość 6200 m, szerokość do 1800 m, a głębokość do 18 m. Jest największym jeziorem w Gminie Świętajno. Najgłębsze miejsca znajdują się w centralnej części akwenu, oddzielone są od siebie ciągiem górek śródjeziornych. Część północno-wschodnia jest płytka – jej głębokość rzadko przekracza 5 m. Jezioro ma rozwiniętą linię brzegową, brzegi niskie, częściowo zalesione, częściowo podmokłe, a wzdłuż wybrzeży sitowie. Pas szuwarów, stanowiący 11% powierzchni jeziora, o szerokości od 10 do 20 m zdominowany jest przez trzcinę pospolitą, dość licznie występuje również oczeret jeziorny i pałka wąskolistna. Roślinność zanurzona i o liściach pływających występuje maksymalnie do 3,5m. Pod względem klasyfikacji rybackiej jest to jezioro sielawowe. Połączenie z sąsiednimi jeziorami: Litygajno, Szwałk Wielki i Piłwąg.Głównym dopływem jest rzeka Czarna Struga, prowadząca wody z J. Pilwąg oraz rzeka Mazurka. Uchodzi tu również kilka innych małych dopływów o charakterze rowów melioracyjnych. Odpływ wód następuje przez rzekę Łaźna Struga, wypływającą z północno-zachodniego krańca zbiornika. Na jeziorze znajduje się jedna wyspa o powierzchni około 1 ha.
To doskonałe jezioro do całorocznego wędkowania, dzieki dużej ilości górek podwodnych, wysp, i głębokich spadów. Zimą łowię tu dużego okonia, płoć i leszcza. Poniżej zamieszczasm mapę batymetryczną tego jeziora co powinno pomóc wędkarzom w zlokalizowaniu ryb:

Latem poluję to na lina(wyjątkowo smaczny z tego jeziora), szczupaka i leszcza. Mój skromny rekord z tego jeziora to 6.5 kg szczupak(wrócił do wody i może czeka na Was). Dużej płoci i wzdręgi jest w tym jeziorze mnóstwo, trzeba tylko potrafić ją zanęcić i utrzymać w łowisku. Właścicielem jeziora jest Pan Wijas u którego można wykupić zezwolenie(10 zł zimą, latem 15 zł za dzień). Można też wypozyczyc u niego łódkę (cennika nie znam).
Zapraszam wędkarzy na Mazury na jezioro Łaźno. Na prawdę warto! Widok tego jeziora z łódki zapiera dech w piersi. Może złowicie tu rybę swego życia.


piątek, 25 lutego 2011

Moje ulubione łowiska- jezioro Pilwąg.


Chciałbym przedstawić na swoim blogu łowiska które chętnie odwiedzam. Jednym z nich jest jezioro Piłwąg, doskonałe do łowienia zimą spod lodu. Bardzo często wyciągam tu 30-to kilku centymetrowe okonie i 1,5-a kilowe szczupaki. Podam teraz trochę danych o tym pięknym jeziorze.
Leży ono w zachodniej części powiatu oleckiego, gmina Kowale Oleckie, woj. Warmińsko-mazurskie. Linia brzegowa jest bardzo urozmaicona. Łączy się ono rzekami z jeziorem Szwałk Wielki i Łaźno. Nie jest to jezioro głębokie, max 3,5 metra. Właścicielem jest Pan Wijas. Dzienne zezwolenie na wędkowanie kosztuje 10 zł.
Ukształtowanie dna jeziora poznałem dzięki mapie batymetrycznej którą zamieszczam poniżej.

Zachęcam do odwiedzenia tego jeziora szczególnie w grudniu, styczniu i marcu, o ile grubość lodu na to pozwoli.



http://wedkarskiepasje.blogspot.com/

środa, 23 lutego 2011

Czy nasze żony są wrogami wędkarstwa?

Witam kolegów wędkarzy. Do napisania tego postu skłoniła mnie wczorajsza scysja z żoną i myśl "Czy wszystkie żony wędkarzy są takie wredne".
Wędkuje od prawie 30-tu lat, a żonaty jestem od dwudziestu kilku. Wędkarstwo to moja ogromna pasja i nie wyobrażam  sobie życia bez tego. Większą część czasu wolnego od pracy spędzam nad wodą. Gdy tylko zbliża się weekend mówię do żony: "skarbie jutro jadę na ryby". No i zaczyna się. "Co,znowu?"; "a po co i tak nic nie złowisz"; "posiedź lepiej w domu"; "trzeba było ożenić się z ryba a nie ze mną. Lepiej poleż sobie a nie będziesz się męczył na lodzie"itd. itp. Od lat próbuję znaleźć sposób jak ja przekonać do mojego hobby. Próby "podejścia" romantyczna kolacją, szczere rozmowy, przymilanie się po powrocie z wędkowania, namawianie żony do łowienia razem ze mną i nic. Nic to nie daje. Przed każda wyprawą to samo.
Wiem, że nie jest to tylko mój problem. Nie raz namawiając znajomych na wspólne wędkowanie  lub wyprawę na kuter słyszałem "bardzo bym chciał ale nie mogę bo żona się wścieknie".
Macie może jakieś wypróbowane sposoby na "odczulenie" zony na wędkarstwo? Jeżeli możecie to je zdradźcie. Na pewno pomożecie nam- żonatym wędkarzom.